Nie masz konta? Zarejestruj się

Życie konia

01.04.2003 00:00
W Rozkochowie, który ongiś słynął z licznych, pięknych koni, do dziś pozostały tylko dwa: w gospodarstwie Nowaka i w gospodarstwie Warchoła.
W Rozkochowie, który ongiś słynął z licznych, pięknych koni, do dziś pozostały tylko dwa: w gospodarstwie Nowaka i w gospodarstwie Warchoła.
- Mój pan, Stanisław Warchoł, nazywa mnie Maciek. Mam osiem lat i jeszcze przynajmniej przez następnych lat dziesięć będę orał, bronował i ciągnął wóz – powiedziałby gniady ogier, gdyby potrafił mówić.

Nauka
- Maćka kupiłem za pięć tysięcy złotych, gdy był źrebięciem. To mój szósty koń jak gospodarzę na roli już 45 lat. Musiałem go nauczyć wszystkiego, żeby mnie słuchał. I żeby się nie bał ani samochodów, ani ludzi, ani bażantów czy saren, co lubią nagle wyskoczyć koniowi spod kopyta – opowiada Stanisław Warchoł, lat 60, rozkochowianin z dziada pradziada.
Maciek zdążył nauczyć się reguł końskiej pracy w sposób tradycyjny, chodząc przy dyszlu ze starszym kolegą. Gospodarz zapewnia, że był pojętnym uczniem i szybko zrozumiał, co oznaczają komendy: „prrr”, „wio”, „nazad”, „cichi” (w lewo) oraz „hetta” (w prawo).

Żarcie
- Nasz Maciek jest spokojny i nigdy nie choruje. Wiadomo, że najbardziej lubi żreć cukier i marchewkę, ale który człowiek tego nie lubi? – śmieje się żona pana Stanisława, Janina Warchoł.
Gospodyni podaje koniowi śniadanie o godzinie 6 rano. Maciek otrzymuje solidną porcję sieczki (pociętej słomy) wymieszanej z owsem i pastewnymi burakami. Obiad przypada w samo południe. Wówczas do sieczki dochodzi jeszcze tzw. polanie, czyli rozgotowane ziemniaki. Na kolację (o 8 wieczór) znów jest sieczka oraz siano. I tak w koło Macieju.

Praca
- Najgorsze dla konia jest oranie, dlatego wykonuję je pożyczonym traktorem. Maciek potrafi za to uciągnąć wielkie ciężary na wozie. Tona ładunku to dla niego lichota. Półtorej tony też przetoczy. Nawet dwie tony zmęczy na krótką drogę – zapewnia pan Stanisław.
Koń słucha go jak nikogo, bo gospodarz potrafi o Maćka dbać. Codziennie poświęca mu na obrządek przynajmniej dwie godziny. Dziś wypadło bronowanie pola pod zasiewy. Ciężka brona, zwana haką, aż śmiga po zagonie liczącym 14 arów. Ogier wie, że tu wyrośnie jego ulubiona strawa – owies, więc tym bardziej przykłada się do pracy.

Odpoczynek
Po bronowaniu i sianiu nadszedł czas na odpoczynek.
– Zanim zawlekę pole, zasypując ziemią ziarno, trzeba zapalić – gospodarz oddaje lejce żonie.
Gospodyni pilnuje Maćka, żeby nie oddał się swojej ulubionej czynności jaką stanowi przegryzanie lejców.
- Nie mogę go tego oduczyć. Ale i tak słuchany koń jest. Wolę go chyba od żony – żartuje na boku gospodarz.
Pani Janina wszystko słyszy i tylko się śmieje. Tym bardziej, że mąż zaraz zapewnia, iż dobra gospodyni lepsza jest i od radia, i od psa, bo „wieści ze świata przyniesie i dom obszczeka, czyli przypilnuje”.
Z tego dowcipu nawet koń Maciek się śmieje, szczerząc zęby.

Materiał chroniony prawem autorskim. Prawa autorów, producentów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystywanie utworów (powielanie, rozpowszechnianie itp.) w całości lub części na wszelkich polach eksploatacji, w tym także w internecie, wymaga pisemnej zgody.

  • Numer: 13 (574)
  • Data wydania: 01.04.03

Kup e-gazetę!