JANUSZ PRZEBINDOWSKI. Taksówką przez życie
Za Psarami klient prosi, żeby stanąć. To staję. On wysiada. Mówi, że płaci. Otwieram drzwi, a ten do mnie z nożem i pięścią daje w twarz. Szarpnąłem, odepchnąłem. Biegnę do bagażnika po korbę. Wyrwał. To ja w nogi, byle do pierwszych domów. Bałem się, że zabije. Ech, były przygody - opowiada Janusz Przebindowski z Balina....
czytaj więcej