Ależ Druidzie, zdaję sobie sprawę, że stosunki polsko-żydowskie nie były w Trzebini idealne. Gdzieś byly? Ale nie tylko o tym są Trzebińskie historie. Ja lubię sobie czytać, że gdzieś tam coś było, że ktoś gdzieś tam mieszkał i coś tam sobie robił i jakoś tam sobie żył... Przykładam to do tego, co zapamiętałam ze wspomnień mojej Mamy, której za Jej życia nie bardzo chciało mi się słuchać:( A teraz nie ma kogo zapytać...
Ale pamiętam, jak opowiadała, że chodziła do klasy z Żydówkami i mówiła o nich z sympatią. Z drugiej strony opowiadała mi też, że kiedy dziadkowie otwarli swój Chrześcijański Sklep Galanteryjno-Bławatny (prawda, jak to melodyjnie brzmi? nie mogłam sobie odmówić podania pełnej nazwy, przepraszam;)), to zmierzających do sklepu klientów próbowali zatrzymać po drodze żydowscy kupcy zachęcając do korzystniejszych zakupów u nich (tak fajnie udawała przy tym sposób w jaki to mówili, ale, ze zrozumiałych względów, nie przytoczę). No, ale to chyba też nic złego-taki ówczesny marketing:)
We wspomnieniach tych nielicznych ocałałych także nie zawsze jest tak całkiem pesymistycznie, jak -pewnie słusznie-sugerujesz. Zobacz np. to;
http://www.youtube.com/watch?v=KzkXtcLPay0A co do "Życia codziennego i niecodziennego" to .... od momentu, kiedy się ukazało marzę, że ktoś mi to podaruje:)) Miałam tę książkę kilkakrotnie w ręce, ale ... cena była dla mnie zaporowa:/ Ale czuję, że nie wytrzymam i kupię:)