Nie chodzi o konkretne tytuły, bo za dużo filmów wchodzi co tydzień do dystrybucji aby kategorycznie żądać, że ma być ten czy tamten. Chodzi o dwie rzeczy; niewielka ilość tytułów w miesiącu i powielanie się repertuaru (rywalizacja ?) kina w Trzebini i odległego o rzut beretem kina w Chrzanowie, a tak się składa, że są to dwa jedyne kina w okolicy (zdaje się; na dłużej tak zostanie). Ja tam od kilku lat jeżdżę kilka razy częściej do Oświęcimia, do kina w ichnim Domu Kultury ("Nasze Kino") niż chodzę do kin w naszych "domach kultury". Proszę porównać repertuar tam i tu. Miesiąc liczy 30 dni, codziennie są dwa/trzy a czasem cztery seanse, czyli jakieś 60 - 80 i więcej seansów miesięcznie. Czy naprawdę w ten "niezwykle urozmaicony" i "ambitny" repertuar nasze "domy kultury" nie są w stanie wcisnąć dwu/trzech dodatkowych filmów miesięcznie, po trzy/cztery seanse (= trzy/cztery dni)? Pozostałoby im dalej jakieś 50 - 70 seansów repertuaru jaki najbardziej lubią, czyli jakieś 90% czasu nadal "dla nich". Tyle stracą na wpływach z biletów? Jak podejrzewam, jedną z przyczyn pomijania wielu tytułów jest to, że są to tytuły innych dystrybutorów i tytułów tych nie rozpowszechniają sieci, z którymi związali się "na śmierć i życie". Trzeba by za nimi ekstra połazić (przynajmniej podzwonić), a jeszcze i może ulubionej sieci się narazić. Z kin w domach kultury (jak w Oświęcimiu) zmieniły się w "sieciówki", tyle że jednosalowe. Szkoda i nic więcej.
-- 27.2.2020 11:46 --
Od roku/dwu ock co prawda też już spuszcza z tonu z repertuarem. Chyba wpada stopniowo w macki sieciowych dystrybutorów. Ot, tak globalizacja w wydaniu mini. Tak przynajmniej ja myślę ("możecie kupić samochód jaki chcecie, pod warunkiem, że będzie to czarny Ford T").
|