Jankowice
Toyota wypadła z szosy i dachowała. Kobieta odgrywa tajemniczą rolę
Kilkudziesięciu strażaków poszukiwało ofiary wypadku, do jakiego doszło w poniedziałkowy wieczór. Znaleźli ją kilkaset metrów dalej w zaroślach.
- Zostaliśmy zaalarmowani o uwięzionych osobach w wozie - informuje st. kpt. Zbigniew Jekiełek z PSP w Oświęcimiu.
Samochód dachował i wylądował przyulicznym potoku. Do zdarzenia doszło na granicy powiatów oświęcimskiego i chrzanowskiego. Stąd na miejscu pojawiły się służby z różnych stron.
Około 40 strażaków rozpoczęło poszukiwania. W pobliskich zaroślach odnaleźli kobietę. Wciąż szukali mężczyzny, który również miał uczestniczyć w wypadku. Znaleźli go kilkaset metrów dalej.
- Miał 1,7 promila alkoholu w organizmie. Tak naprawdę jechał sam. Kobieta, o ile miała coś wspólnego z nim, na pewno nie brała udziału w zdarzeniu - mówi Robert Matyasik. - To co robiła na miejscu i jaki miała związek z całą sytuacją ustalamy - uzupełnia.
Wiadomo, że kierującemu nie stało się nic wielkiego. 34-latek z Roczyn w powiecie wadowickim z drobnymi obrażeniami trafił do szpitala. Ostatecznie funkcjonariusze ustalili również, że miejscem zdarzenia był powiat chrzanowski, Jankowice ulica Wadowicka.
- To czwarty czy piąty przypadek w ostatnich kilku miesiącach, gdy pijany kierujący oddala się z miejsca zdarzenia. To niepokojące zjawisko - podsumowuje Matyasik.