Sport
PIŁKA NOŻNA. Nie było prezentu na urodziny
GKS Tychy z pochodzącym z Chrzanowa Pawłem Smółką w składzie przegrał z Zagłębiem Lubin w meczu 1/8 finału Pucharu Polski.
GKS Tychy – Zagłębie Lubin 0-1 (0-0)
0-1 Arkadiusz Piech (77)
Tychy: Misztal - Małkowski, Kopczyk, Masternak, M. Mączyński, Krajanowski, Zunić, P. Lisowski (82. Bizacki), Mąka (67. Gąsior), Chomiuk (82. Dzięgielewski), Smółka
Lubin: Gliwa - Rymaniak, Banaś, Guldan, Oleksy, Abwo, Bilek, Piątek, Papadopulos (64. Kwiek), Cotra (46. Błąd), Woźniak (46. Piech)
Na 1/8 finału zakończyła się przygoda tyszan w Pucharze Polski. Pierwszoligowcy z województwa śląskiego, grający swoje mecze na stadionie w Jaworznie, musieli uznać wyższość ekstraklasowcom z Lubina. Swojej postawy nie muszą się jednak wstydzić. Przez większość meczu stanowili równorzędnego partnera dla wyżej notowanego przeciwnika.
Całe zawody rozegrał pochodzący z Chrzanowa napastnik Paweł Smółka, obchodzący w środę 27. urodziny. Miejsca w bramce GKS znów zabrakło dla trzebinianina Macieja Budki. Między słupkami stanął Piotr Misztal.
W pierwszej połowie bliżsi zdobycia gola byli futboliści Zagłębia, a konkretnie Michal Papadopulos. Najpierw uderzył jednak nad poprzeczką, a później z kilku metrów trafił w słupek.
Początek drugiej odsłony należał do gospodarzy, którzy natarli na „Miedziowych”. Ataki nie przyniosły jednak efektu bramkowego. Szansę wpisania się na listę strzelców miał Smółka, ale z ostrego kąta spudłował.
W 77. minucie piłkę do siatki skierowali za to lubinianie. Bramkową akcję przeprowadzili zmiennicy. Aleksander Kwiek podał do Arkadiusza Piecha, a były snajper m.in. Ruchu Chorzów i tureckiego Sivassporu pokonał Misztala.
W 90. minucie wyrównać powinien Smółka. Napastnik rodem z Chrzanowa uderzył jednak z dziesiątego metra ponad bramką.
W ostatniej akcji spotkania, po zgraniu futbolówki przez Smółkę, przed kapitalną szansą doprowadzenia do dogrywki stanął doświadczony Krzysztof Bizacki. Z najbliższej odległości skierował jednak piłkę obok słupka.
- Liczyliśmy, że przy odrobinie szczęścia sprawimy niespodziankę i awansujemy dalej. Tak się nie stało. Mieliśmy dobre momenty i niezłe sytuacje bramkowe. Fizycznie dobrze wytrzymaliśmy ten mecz – powiedział po końcowym gwizdku Jan Żurek, szkoleniowiec GKS.
- Szkoda, ze nasza przygoda z Pucharem Polski się skończyła. Możemy zejść z boiska z podniesionym czołem. Z drugiej strony możemy sobie pluć w brodę, bo mieliśmy klarowniejsze sytuacje niż Zagłębie. Przy lepszej skuteczności w samej końcówce mogliśmy nawet wygrać 2-1 – dodał Paweł Smółka.
(MK)