Alwernia
Po dziesięciu kilometrach modlitwa przestaje być udawana
W piątek późnym wieczorem około sto osób wyruszy spod klasztoru w Alwerni, by przez całą noc iść niestrudzenie i bladym świtem stanąć u drzwi sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej. Organizatorzy przestrzegają jednak przed ryzykiem, o czym m.in. mówi Wojciech Olszewski z Alwerni, lokalny koordynator Ekstremalnej Drogi Krzyżowej.
Łukasz Dulowski: Tak szczerze, po co pan uczestniczy w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej?
Wojciech Olszewski: Żeby być sam na sam z Bogiem.
Przecież wystarczy iść do kościoła, kiedy nie ma mszy.
- To nie to samo. W kościele jest ciepło, fajnie, czasem o różnych rzeczach się myśli. Tymczasem w ekstremalnych sytuacjach przestajemy udawać. Modlitwa staje się na sto procent prawdziwa. To naprawdę trudno wytłumaczyć. Trzeba po prostu przeżyć. To również zmierzenie się ze zmęczeniem i samotnością. Magiczny moment następuje gdzieś w okolicach czterdziestego kilometra, jeśli mówimy o najdłuższej trasie. Wtedy zaczyna się na ogół walka z samym sobą i wówczas modlitwa - jak już wspomniałem - przestaje być udawana.
W ogłoszeniu czytam, że „w EDK" wpisane jest ryzyko". Brzmi groźnie.
- Chodzi o to, że ktoś może nie dojść do celu, bo opadnie z sił albo zabłądzi. O takim ryzyku mówimy. Do tej pory nie było wypadków.
Na trasie powinno się milczeć. Nie świerzbi pana język, aby się do kogoś odezwać?
- Idea EDK sprowadza się do tego, żeby przejść całą drogę w samotności, zagłębiając się w rozważania, ale nie jest tak, że przykładowo podczas przystanków nie wymieniamy żadnych słów. Nie ma natomiast zbędnej paplaniny. Jeśli ktoś ma z tym problem, to wyłącznie gdzieś do dziesiątego kilometra. Potem nie chce mu się gadać.
Jak się przygotować do EDK?
- Najważniejsze są sprawdzone buty, odpowiednie skarpety. Wiadomo, że ciepłe ubranie, bo to noc. Picie i jedzenie. Obowiązkowo lampka na głowie, żeby ręce mieć wolne. My, jako organizatorzy, rozdajemy przed wyjściem mapy z opisem trzech tras (35, 45 i 65 km). Będzie można też ściągnąć aplikację na telefon z nawigacją. Cóż, technika coraz bardziej wdziera się także do EDK.
Ekstremalna Droga Krzyżowa rozpocznie się od mszy świętej o godz. 20 w klasztorze bernardynów w Alwerni. Potem zostaną rozdane mapy z opisem tras. Każdy może uczestniczyć w EDK, nawet jeśli wcześniej się nie zapisał.
Komentarze
6 komentarzy
ice man 3 starsze kobiety na nabożeństwie w olbrzymim kościele to jak nazwiesz? tłum? Na gorzkich żalach żal patrzeć poza babciami i dewotkami nikogo nie uświadczysz... Owszem na wsiach zabitych dechami to frekwencja większa, bo tam pobożność większa, ale już w miastach to tragedia
Na samych kolanach...albo z przerwami na samobiczowanie to dopiero byłby piękny wyczyn...Jak to już dawno powiedział jeden Pan...że : ,,wszelkie religie to ,,opium" dla ludu"...
@Borys18 podaj lokalizację tych "pustych" Kościołów chętnie się wybiorę i przekonam że jest jak piszesz.
Takie nowoczesne i trendy są EDK i noce konfesjonałów, a na nabożeństwach drogi krzyżowej kościoły puste, podobnie na różańcu, czy majówkach...
Miało być oczywiście EDK :)
Jest też EKD z Libiąża do Czernej. 40 km. http://www.edk.org.pl/rejon-edk/21/