Przełom Online
Prom na Wiśle zniszczony
Spod wody wyłaniają się kolejne fragmenty szosy z Podłęża do Okleśnej. Stanisław Jakubik z Podłęża twierdzi, że trzeba będzie poczekać przynajmniej jeszcze tydzień, żeby droga stała się przejezdna. Najbardziej martwi go jednak zatopiony i najpewniej uszkodzony prom na Wiśle.
Woda wciąż stoi na około 200-metrowym odcinku drogi powiatowej od wału wiślanego w stronę przeprawy promowej i Podłęża. Wrak zatopionego promu, co zresztą widać gołym okiem, utknął na środku rzeki.
Staniasław Jakubik z Podłęża mówi, że po drugiej stronie Wisły ma pole. Do tej pory kilka razy w tygodniu korzystał z przeprawy promowej, płacąc złotówkę za kurs tam i z powrotem.
- Teraz będę musiał jeździć przez Kamień, Ruscice i Łączany, żeby dostać się do swojego pola. To najkrótsza trasa, wynosząca jakieś 15 kilometrów – mówi Jakubik.
Łukasz Dulowski
ZOBACZ TAKŻE
Komentarze
3 komentarzy
Widzisz Kristov,bo nie na darmo mówi się,że wiara czyni cuda....
Z Krakowem się udało. Gorzej było z Sandomierzem i innymi małymi miejscowościami, gdzie nie dotrze nawet żadna kamera TV. Od wielkiej powodzi 1997 r niewiele się zmieniło. Kiedy Czesi i Niemcy budowali zbiorniki retencyjne i odnawiali wały, my budowaliśmy kościoły…... Dzięki temu mamy gdzie się modlić, kiedy nasi sąsiedzi śpią spokojnie i spuszczają wodę ze swoich zbiorników.
Brak słów na taką tragedię. Całe szczęście, że Kraków ma kardynała S. Dziwisza, który uratował stolicę małopolski przed powodzią, zastawiając Kraków relikwiami. Niestety chyba brakło relikwii, żeby uratować inne miasta:(